Jeśli
macie ochotę na wprowadzenie siebie w świąteczny nastrój, to
najnowsza powieść Magdaleny Majcher jest ku temu świetną okazją.
Tym bardziej, jeśli nie lubicie typowych, często banalnych,
świątecznych lovestory. Autorka przyzwyczaiła nas do tego,
że w opowiadanych przez siebie historiach porusza trudne tematy. I
choć książka przepełniona jest nostalgią i skłania do
refleksji, to jednocześnie pełna jest ciepła i pomaga przypomnieć
sobie co w świętach jest najważniejsze.
Jedna
rodzina, dwa pokolenia, pięć kobiet. Każda z
nich skrywa zupełnie inne troski i zmartwienia. Jest
grudzień, trwa przedświąteczne szaleństwo. Każdy
przygotowuje się do świąt na swój sposób. Dla jednych oznacza to
gruntowne porządki, i szykowanie świątecznego menu, dla innych
kupowanie prezentów albo zadbanie o to, aby każdy kąt mieszkania
odpowiednio (czyt. świątecznie) prezentował się na Instagramie.
Ale nie wszyscy czują magię świąt. Magdalena, jak co roku,
zadbała o to, aby tę magiczną wigilijną noc spędzić w pracy.
Teresa z kolei zmęczona corocznym stresem związanym z
organizowaniem świąt pragnie świętego spokoju. Jej siostra, Maria
marzy za to o czymś dokładnie odwrotnym: aby w końcu zgromadzić
rodzinę przy wigilijnym stole. Tymczasem Kamila i Kinga mierzą się
z własnymi, niespodziewanymi problemami. Czy zdarzy się tytułowy
cud grudniowej nocy i każda z bohaterek odnajdzie szczęście w te
święta?
Często bywa tak, że spoglądając na życie innych, nawet z naszego
najbliższego otoczenia, wydaje nam się, że wiodą idealne życie.
Tymczasem każdy skrywa jakieś sekrety. Niektórymi nieszczęściami
żyje cała rodzina, ale ile smutków kryje się za drzwiami
mieszkań, z dala od czujnego oka otoczenia? Historie bohaterek
pokazują jak trudno jest zachowywać pozory szczęścia, ale także
jak odnaleźć szczęście i nauczyć się dalej żyć po stracie.
Przede wszystkim jednak pomagają na nowo odkryć, co tak naprawdę
jest najważniejsze w świętach i jaka siła tkwi w rodzinie.
Magdalena Majcher w swojej świątecznej powieści porusza problemy,
które są tak uniwersalne i ponadczasowe, że każdy odnajdzie coś
dla siebie. Jednocześnie jednak osadza akcję w znanym nam świecie
pełnym pompowanej przez marketing świątecznej gorączki trwającej
już od listopada, idealnego świata Instagrama i innych mediów
społecznościowych, czy niezobowiązujących relacji prosto z
Tindera przy jednoczesnym odwołaniu do tradycji pielęgnowanej przez
starsze pokolenie, czyli świąt okupionych szałem sprzątania,
gotowania i dbania o to, aby wszystko przebiegło idealnie. A
przecież w świętach nie jest najważniejsze to, aby spełniać
oczekiwania innych, ale żeby spędzić je z tymi, z którymi chcemy.
Bo na tym polega cud grudniowej nocy. Bo wigilia to najbardziej
magiczny dzień całym roku. I choć w głębi duszy wie o tym każdy
z nas, to warto sięgać po takie książki jak ta, aby sobie to na
nowo uświadomić. Żeby usiąść i zastanowić się, co dla nas
jest najważniejsze w świętach.
I pozwólcie, że zakończę cytatem:
W ten dzień chcemy wszyscy razem usiąść przy stole. Na chwilę zapomnieć o kłopotach. Wspólnie celebrować świąteczny czas, bo przecież cudem jest, że udało nam się znowu spotkać przy choince. Może nie w tym samym gronie, bo życie pisze różne scenariusze, ale nadal razem.
PS. Napisałabym, że to idealny pomysł na świąteczny prezent, ale
uważam, że powinno ją się przeczytać przed świętami. Jednak
jeśli robicie prezenty na Mikołajki to będzie to świetny prezent
dla każdej kobiety ;-)