Magdalena
Majcher w swojej najnowszej powieści dołożyła kolejną cegłę do
muru pamięci o wszystkich, którzy w sierpniu 1944 postanowili
zawalczyć o Wolną Warszawę, o Wolną Polskę. I choć z tematyką
Powstania Warszawskiego do czynienia miałam nie raz, nie uważam,
aby starania autorki były niepotrzebne. Dziś, 74 lata po wybuchu
powstania możemy jedynie dbać o to, aby pamięci o powstańcach nie
zatarł ślad czasu.
„W
cieniu tamtych dni” to niezwykła podróż w czasie.
Autorka zgrabnie łączy teraźniejszość z okrutną wojenną
przeszłością. Mikołaj przypadkowo trafia na tajemniczą
szkatułkę, w której znajduje plik niewysłanych listów oraz
powstańczą opaskę. Ma poczucie, że nie wie wszystkiego o swojej
rodzinie. Trochę krępuje się zapytać babcię o swoje znalezisko,
ale gdy rozpoczynają rozmowę na ten temat… babcia Emilka po
latach decyduje się opowiedzieć swoją historię. Okej, przyznaję
– motyw ze szkatułką jako pretekstem do rozmów o powstaniu jest
dość banalny, ale obiecuję Wam, że jest to tylko wstęp do
emocjonującej historii o trudnej młodości, powstańczej miłości
i traumie wojny, która swoim echem odbija się na kolejnych
pokoleniach.
„Nie przychodzimy znikąd. Każdy z nas ma jakąś historię. Musisz poznać przeszłość swojej rodziny, aby zrozumieć teraźniejszość i dać szansę przyszłości”.
Babcia Emilka, Emilia, Mila –
gdy wybuchło powstanie miała zaledwie 22 lata, była szczęśliwie
zakochana, ale i oddana „sprawie”. Dziś jest już leciwą
staruszką, ale wciąż jarzy się w niej płomień z tamtych lat.
To kobieta, która naprawdę wiele przeszła, ale nigdy tak
naprawdę nie rozliczyła się z przeszłością. Postać, jaką
rysuje autorka, to z jednej strony serdeczna babcia, w którą
zapatrzony jest Mikołaj, z drugiej zaś kobieta po przejściach. Ma
swoje tajemnice, których dotychczas nie odważyła się głośno
wypowiedzieć. Czy na starość zazna spokoju? Kim jest Krzyś, czy
przetrwał wojnę i czy po latach tych dwoje miało szansę na
jeszcze jedno spotkanie? Tego dowiecie się czytając tę książkę.
Nie
myślcie jednak, że „W cieniu tamtych dni” to banalna historyjka
miłosna z wojną, a dokładniej Powstaniem Warszawskim w tle.
Autorka poruszyła o wiele więcej wątków niż mogłoby się
Wam wydawać. Trauma wojny potrafi siać zniszczenie również wiele
lat po ostatnim wybuchu. Ale „W cieniu tamtych dni” to również
opowieść o trudnych relacjach rodzinnych. Mimo, że przede
wszystkim jest to opowieść o losach Mili – młodej i odważnej
powstanki, to historia łączy się tu ze współczesnością. W jaki
sposób? Sprawdźcie sami.
Przyznam,
że trochę bałam się sięgnąć po twórczość autorki w takim
wydaniu. Literatura współczesna – tu sprawdza się perfekcyjnie
poruszając trudne dla kobiet tematy. Obawiałam się, jak
dotychczasowa jej twórczość będzie miała się do powieści
historycznej. Okazało
się, że Magdalena
Majcher wciąż
nie rezygnuje z poruszania trudnych dla kobiet tematów, a przy tym
świetnie oddała klimat powstania.
Przyznam, że wiele z „powstańczych” opowieści opisujących
trudy
tego okresu ujętych w opowieści Mili nie była dla mnie nowością,
bo spotkałam się z nimi w innych historiach (swoją drogą mocno
polecam „Dziewczyny z Powstania” autorstwa Anny
Herbich-Zychowicz), a może nawet w Muzeum Powstania Warszawskiego
(to miejsce trzeba koniecznie odwiedzić – do dziś pamiętam
„próbkę” chodzenia po kanałach, a byłam tam ponad 10 lat
temu..). Ale wiecie co? To dobrze, bo one nadały autentyczności tej
opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz