08 sierpnia

Chłopiec, który widział – Simon Toyne



Jeśli przeczytacie opis wydawniczy na temat tej książki możecie poczuć się trochę zagubieni. „Chłopiec, który widzi mrok. Mężczyzna, który może go przed nim ochronić” kryje się w tym jakaś tajemnica, ale niekoniecznie zachęca do sięgnięcia po tę pozycję. A to źle, bo „Chłopiec, który widział” okazało się być jedną z najmilszych czytelniczych niespodzianek tego roku.

Zaczyna się bardzo brutalnie, bo torturowaniem starego krawca (uwaga: jest gorzej niż u Cartera!). Zabójca zostawia go na pożarcie wygłodniałym szczurom, a na ścianie pozostawia podpis „skończyć to, co zostało zaczęte”. Wnuczka ofiary wraz z synem podążając za wytycznymi pozostawionymi przez dziadka wyruszają w podróż przez pół Francji, aby spełnić ostatnią wolę ofiary. Towarzyszy im tajemniczy Albinos, Salomon Creed, który twierdzi, że jego celem jest uratowanie malca. Nie za bardzo wie jak, jest trochę zagubiony i… ma w sobie sporo z „superbohatera”. Tytułowy chłopiec, Leo posiada z kolei „super moc” - potrafi widzieć aurę człowieka i dostrzec w nim mrok. Może tytuł nie do końca oddaje to, o czym jest ta historia, bo „magiczne” zdolności chłopca wcale nie odgrywają tu najważniejszej roli. Gdybym sama miała zatytułować tę powieść prędzej posiliłabym się kreatywnością mordercy i nadała tytuł „Skończyć to, co zostało zaczęte”. Bo to wokół tego wszystko się kręci..

Na początku wspomniałam, że opis wydawniczy jest może trochę dziwny, może niespecjalnie zachęca do sięgnięcia po tę lekturę. Tymczasem już po kilku stronach przekonałam się o tym, jak dobrze zrobiłam podejmując ryzyko sięgnięcia po „Chłopca...”. Mnie skusiła obietnica nawiązania do Drugiej Wojny Światowej i holokaustu. Wiecie, albo nie wiecie, ale ja bardzo lubię tę tematykę. To znaczy niespecjalnie lubię książki historyczne, ale właśnie powieści osadzone w czasach wojny. Tymczasem akcja „Chłopca, który widział” dzieje się współcześnie, mamy zagadkę kryminalną do rozwiązania, jest ofiara, poszukujemy złoczyńcy. I już to byłoby materiałem na fajny kryminał. Opowieść przeplatają jednak fragmenty zapisków więźnia obozu pracy nazywanego Obozem Krawca, jednego z wielu obozów służących zagładzie Żydów w okresie Drugiej Wojny Światowej. Opisy te są naprawdę drastyczne, ukazują to, jak traktowani byli więźniowie – raczej nie dla osób o słabych nerwach. Z jednej strony więc mamy łatwą rozrywkę w postaci kryminału, z drugiej przytłaczające opisy ludzkiego cierpienia. Wszystko to łączy się w niebanalną całość. Choć sam autor miał trochę wyrzuty sumienia łącząc temat holokaustu z literaturą, której głównym zadaniem jest dostarczenie rozrywki, to ja uważam, że zrobił to bardzo dobrze i z wyczuciem smaku.

Chłopiec, który widział” jest bardzo fajnie skonstruowany. Dzieje się naprawdę dużo, mamy dużo akcji. Narracja poprowadzona jest z kilku perspektyw, dzięki czemu autor mógł poświęcić słuszną porcję uwagi wszystkim kluczowym bohaterom. Nie ma tu przypadkowych lub niedopracowanych postaci, każda z nich została dość konkretnie scharakteryzowana. Krótkie rozdziały, ciągła zmiana perspektywy, pościg, poszukiwanie rozwiązania zagadki związanej z zamordowanym ocalałym z Obozu Krawca – to wszystko sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie, mimo że do najcieńszych nie należy.

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak dobrej lektury. Mimo, że akcja dzieje się współcześnie historia związana z pewnym obozem koncentracyjnym ulokowanym na terenie Francji odgrywa istotną rolę w całej tej historii. Dzięki temu, „Chłopiec, który widział” nie jest najprostszą z możliwych form czytelniczej rozrywki, ale porusza ważne i poważne tematy takie jak trudna historia, jej wpływ na czasy współczesne, czy odkrywanie własnej historii i rodzinnych tajemnic.

Jeszcze jedna uwaga, bo pojawiało się sporo pytań: Salomon Creed jest bohaterem drugiej książki z serii, jednak brak znajomości pierwszego tomu w ogóle nie przeszkadza w lekturze – drugi tom to zupełnie odrębna historia, akcja dzieje się bowiem we Francji, a sprawa sięga aż do czasów Drugiej Wojny Światowej. Oczywiście są pewne elementy spinające obie części, ale śmiało można czytać bez znajomości tej pierwszej.

Polecam z całego serca!

Za możliwość lektury przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Albatros :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Uwaga czytam , Blogger