Nie
jestem wielką fanką piłki nożnej, tym bardziej nie czuję się
ekspertką w tej dziedzinie. Po biografię Roberta Lewandowskiego
sięgnęłam za sprawą Audioteki, w której książka ta dostępna
jest w formie audiobooka. Na początku roku sięgnęłam po biografię
Kuby Błaszczykowskiego, którą razem z piłkarzem napisała Pani
Domagalik. Byłam zachwycona, o czym zresztą możecie poczytać
tutaj. Pomyślałam zatem, że przy okazji świetnych występów
Lewego na meczach w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Rosji,
interesującą odskocznią od bieżących lektur będzie biografia
naszego orła. Co oferują nam zatem Łukasz
Olkowski i Piotr Wołosik, czyli autorzy książki „Lewy. Jak
został królem”? Już spieszę z odpowiedzią.
W
książce przedstawiono chronologię wydarzeń ukazując drogę, jaką
przeszedł piłkarz: od małego Bobka, do światowej sławy
gwiazdy futbolu – marki samej w sobie, którą wielbią miliony. To
taki standardowy opis dziecięcej kariery młodego Lewandowskiego,
jego pierwszych sukcesów i porażek. W książce znajdują się
jednak praktycznie same znane wcześniej fakty. Pierwsza część
biografii opisująca dziecięce zawzięcie i rozwój sportowy Lewego
zainteresował mnie jednak z innego powodu. Z opisu wydarzeń
wyłania się obraz dostępnej w latach 90. infrastruktury i
organizacji szkolenia sportowego młodych sportowców.
To okres, kiedy nie było jeszcze „Orlików” na każdym większym
osiedlu, jakość nawierzchni boiska wołała o pomstę do nieba, a
zaplecze techniczne (np. szatnie w dziurawych barakach) pozostawały
wiele do życzenia. A jednak dało się. Lata wyrzeczeń, ciężka
praca podejmowana od wczesnych lat dzieciństwa przyniosły efekty.
Pamiętajmy, że Robert ani żaden inny piłkarz światowej klasy nie
urodził się na boisku, a to co osiągnęli to efekt ich wyborów i
determinacji. Kolejne rozdziały, to opis kariery, kolejnych
transferów i wspomnienie sensacji medialnych, o których i tak było
głośno w mediach.
Autorzy
stworzyli biografię Roberta Lewandowskiego w oparciu o
informacje pochodzące z wywiadów i opowiadań znajomych oraz osób
z otoczenia Lewego. Zabrakło jednak wypowiedzi i punktu widzenia
najbliższych oraz oczywiście samego Roberta. Pisanie biografii za
plecami głównego zainteresowanego sprawia, że brakuje tego
emocjonalnego przekazu, jaki dawało się wyczuć w (auto)biografii
Błaszczykowskiego (przepraszam, ale chyba nie obejdzie się bez
porównań). Tutaj zabrakło charakterystyki tego, jaki jest
Lewandowski prywatnie, a przecież to również ma ogromne znaczenie
w drodze na szczyt!
Książkę
czyta się (słucha) całkiem przyjemnie, choć nie wywołała ona we
mnie żadnych większych emocji. Nawet wyjaśnienia zawirowań w
znajomości z Błaszczykowskim przedstawione są jakoś bez polotu.
Może lepiej gdyby autorzy wzięli przykład z Kuby i przemilczeli
ten wątek skoro nie mogli nawet wpleść w niego stanowiska
Lewandowskiego. To nie jest biografia, po której albo pokochasz,
albo znienawidzisz opisywaną osobę. Przyjmuję tę dawkę
informacji jako interesującą, ale moja opinia o Robercie nie ulega
zmianie. Wciąż uważam, że jest to świetnie wypromowany produkt
marketingowy, a sposób ukazania go w biografii tylko to potwierdził.
Z
tej biografii absolutnie nie dowiecie się jaki naprawdę jest Robert
Lewandowski. Nie da się tego zrobić pisząc biografię na
podstawie doniesień medialnych i opinii otoczenia bez uwzględnienia
głosu najbliższych i Lewego. Poznacie jednak jego drogę kariery
sportowej. Uporządkujecie swoją wiedzę na temat tego, kiedy i w
jakich klubach grał, a także w jakich okolicznościach dochodziło
do transferów pomiędzy klubami. Wreszcie, przypomnicie sobie jego
karierę w kadrze narodowej.
(Auto)biografię Błaszczykowskiego czytałam, i och, chyba lepszej książki w tej tematyce już nie przeczytam. Może dlatego, że lubię Błaszczykowskiego, a jego historia naprawdę jest "porywająca", jeśli tak mogę powiedzieć. Pisanie czyjejś biografii bez nawet rozmowy z tą osobą, to tak trochę dziwnie i chyba raczej po książkę o Lewym nie sięgnę - aż taką fanką nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, biografia Błaszczykowskiego niosła jakieś przesłanie, opowiedziano jakąś historię, ukazano jak duże znaczenie miało to kim jest i skąd się wywodzi. W tej biografii zabrakło takiego głębszego spojrzenia, ale jak to zrobić skoro opisywana osoba nie została włączona w proces twórczy :-) Może z pracy licencjackiej Roberta można by się dowiedzieć czegoś więcej :D
UsuńKiepska sprawa z tym przedstawieniem biografii bez udziału samego zainteresowanego. I szkoda, że to tylko takie suche fakty - bez czegoś głębszego ;)
OdpowiedzUsuń