Po
dzisiejszej recenzji mogą zabrzmieć głosy oburzenia, bo dziś o
wcale nie łatwym temacie jakim jest celibat w Kościele Katolickim.
Marcin Wójcik, absolwent Papieskiej Akademii Teologicznej, a przede
wszystkim bardzo dobry reporter, pokusił się o zgłębienie bardzo
śliskiego tematu. I przyznam, że podszedł do niego bardzo
rzetelnie.
„Celibat.
Opowieści o miłości i pożądaniu” to zbiór historii
ukazujących różne podejście do kwestii czystości i
wstrzemięźliwości polskich duchownych. Historie przeplata spora
dawka faktów dotyczących historii celibatu. Mam wrażenie, że każdy ksiądz (czy kandydat na duchownego) inaczej
definiuje to, czym tak naprawdę jest ten celibat i z tą swoją definicją
kroczy przez życie duchowne. Dopiero gdy pojawiają się zgrzyty
pomiędzy własną definicją, oczekiwaniami Kościoła i własnym
postępowaniem pojawiają się problemy.
Choć
autor przyznaje, że w książce możliwe było ukazanie tylko
pewnej części Kościoła, to uważam, że całkiem dobrze
udało mu się ukazać wielowymiarowość problemu celibatu.
Opowiedziane historie odwołują się do różnych
doświadczeń, innych postaw i „wykroczeń”. Cieszę się, że
Pan Marcin Wójcik nie ograniczył się do opisania kilku historii
księży mających nieślubne dzieci, ale zahaczył również o temat
homoseksualizmu, pedofilii, uzależnień, przemocy. Co ważne,
ukazano także perspektywę księży, którzy z pełnym poświęceniem
zgadzają się na celibat i trwają w nim, walcząc ze swoimi
słabościami. Poznajemy nawet przykład z Kościoła Prawosławnego,
gdzie celibat nie obowiązuje.
Duży
szacunek dla autora za umiejętność bezstronnego podejścia do
tematu. Pan Wójcik starannie prowadzi narrację, ale nie ocenia i
nie wydaje wyroków. W niejednoznacznych sprawach przedstawia
stanowisko wszystkich stron i pozostawia czytelnikowi możliwość
oceny zgodnie ze swoim sumieniem.Tam gdzie to możliwe prosi o zabranie głosu ekspertów (w tym seksuologa Zbigniewa Lwa-Starowicza!).
Chce
się rzec, że za sprawą autora docieramy do
najmroczniejszych zakamarków Kościoła Katolickiego. Jeśli
przytaczane w książce statystyki nie kłamią, to 60% księży jest
lub było w związku z kobietami. Jeśli dołożyć do tego trudne do
oszacowania statystyki dotyczące homoseksualizmu w seminariach i wśród duchownych w ogóle, to…
no cóż, nie są to żadne zakamarki, a wielkie jasno oświetlone
sale.
Początkowo
miałam wrażenie, że książka ta w żadnym wypadku nie jest
atakiem na Kościół jako instytucję, bo opisywane historie dotyczą
indywidualnych jednostek. Przecież człowiek to słaba istota i ma
prawo do błędów. Ale im dalej w las tym ciemniej. Po
skończonej lekturze nie mam pretensji do księży, którzy
postanowili ułożyć sobie życie zakładając rodziny. Jednego
nie potrafię przeboleć – zamiatania pod dywan problemów i
postawy władz kościelnych w sytuacjach gdy innym działa się
krzywda (sprawy dotyczące pedofilii, czy wykorzystywania
seksualnego). Sięgając
po lekturę „Celibatu” poznacie historie miłosne, które w żaden
sposób nie bulwersują (no, przynajmniej mnie… póki nikogo nie
ranisz rób sobie co chcesz księże!), ale poznacie również
opowieści, po których jestem głęboko rozczarowana postawą
Kościoła. No cóż, takie historie i tak prędzej czy później
wypływają, nawet jeśli Kościół odwraca oczy. A niestety odwraca
je bardzo często, a do tego mocno je zaciska.
Może
i książka ta nie omawia nowego zjawiska, no bo kto nas nie słyszał w
swoim otoczeniu o księdzu, który ma nieślubne dziecko, albo zrzucił
sutannę dla kobiety/mężczyzny. Takie zdarzenia
są już tak powszechne, że nie wywołują większych kontrowersji.
Mimo to, bardzo się cieszę, że powstał ten reportaż, a także że
po niego sięgnęłam, bo to bardzo interesująca i wciągająca
lektura, która skłania do refleksji, że tak naprawdę w obecnej
sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Same problemy z tym celibatem, ale czy bez niego byłoby łatwiej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz