Fantastyka
młodzieżowa ma to do siebie, że błyskawicznie wciąga i stanowi
dobrą odskocznię od codzienności. „Dwór cierni i róż” to
książka porównywana do baśni o Pięknej i Bestii, adresowana do
fanów twórczości George. R.R. Martina. „Dwór cierni i róż”
to także obietnica podróży do magicznego świata czarodziejskich
istot. Co z tego okazało się prawdą?
Główna
bohaterka – Feyra poluje, aby zapewnić byt swojej rodzinie.
Podczas jednej z wypraw do lasu zabija ogromnego wilka, który
okazuje się być faerie, czarodziejską istotą zza muru
oddzielającego świat ludzi. W ramach zadośćuczynienia musi
udać się na resztę swojego życia za mur, do
Prythianu. Goszcząc na dworze pochodzącego z Wysokiego Rodu
Tamlina poznaje prawa rządzące Prythianem, ale również Tamlina –
bestię, która zabrała Feyrę z jej ubogiej chaty. Sprawy, jak to
zwykle bywa w zaczarowanych miejscach, komplikują się. Prawdziwa
akcja rozkręca się mniej więcej w połowie książki. Główna
bohaterka staje przed koniecznością dokonania trudnych wyborów i
podejmowania odważnych decyzji.
Mocną
stroną powieści Pani Maas jest wykreowany przez autorkę
świat – Prythian. Dwory składające się na tę zaczarowaną
krainę odpowiadają porom roku (Dwór Wiosny, Dwór Lata, Dwór
Jesieni), a także porom dnia i nocy (Dwór Nocy, Dwór Dnia, Dwór
Świtu). Autorka doskonale operuje słowem przedstawiając stworzony
przez siebie świat. W książce nie brakuje barwnych opisów Dworu
Wiosny, który zachwyca i stwarza wrażenie krainy mlekiem i miodem
płynącej. Jednocześnie opisy te w ogóle nie nużą – udało się
zachować tu odpowiednie proporcje. Świat pełen magicznych istot,
gdzie króluje magia i wszystko jest możliwe sprawiał, że ilekroć
sięgałam po tę lekturę czułam się jakbym wyruszała w podróż
do tego świata.
To
co mnie osobiście nie przekonało, to kreacja głównej bohaterki.
Feyra jest narratorką powieści, daje nam się zatem świetnie
poznać, za każdym razem przedstawia nam swój tok rozumowania. A
muszę przyznać, że wielokrotnie zachowuje się irracjonalnie. Na
początku jest bardzo (ale tak naprawdę bardzo) irytująca. Potem
się trochę rozkręca, ale do końca tomu nie udało jej się
zatrzeć tego pierwszego wrażenia. Pozostali bohaterowie są o
wiele bardziej interesujący.
Autorka
sprawnie żongluje znanymi motywami układając je w nową, dość
zgrabną historię. Mamy elementy znane z baśni: bestia, klątwa i
miłość oparta na pokonywaniu uprzedzeń, jest też
oczywiście zła królowa i czyhające niebezpieczeństwo.
Zdarzenia z pozoru bezsensowne i nielogiczne z czasem układają
się w pogmatwany kłębek zdarzeń prowadząc w końcu do
rozwiązania.
Choć nie dane było mi sięgnąć po książki George.
R.R. Martina, to byłabym
daleka od porównywania i autorów i ich twórczości. Poziom
zagmatwania wątków choćby w Grze o tron to jednak
zupełnie inna liga.
Niemniej nawiązanie do motywów z Pięknej i bestii uważam za
trafne, a wykreowany magiczny świat stanowi najmocniejszy punkt tej
książki. Książka jest na
tyle intrygująca,
że sięgnęłam po drugi tom z serii.