Czy
pustka może być lekarstwem na traumę? Możesz wprowadzić się
do olśniewającego, supernowoczesnego i ekstremalnie
minimalistycznego apartamentu, jeśli tylko zgodzisz się na
spełnienie szeregu warunków dotyczących użytkowania wnętrza i
poddania się jego minimalistycznemu klimatowi. Odważysz się? A
zatem zacznij od wymienienia listy rzeczy, bez których nie możesz
żyć. A potem zasiądź do lektury „Lokatorki” JP Delaney i
zastanów się jeszcze raz, czy na pewno tego chcesz.
Jeden
apartament i dwie historie. Przeszłość przeplata się
z teraźniejszością. Pierwsza była Emma, która po włamaniu
do starego mieszkania stara się uporać z traumą i strachem. Wraz z
chłopakiem przeprowadzają się do minimalistycznego mieszkania –
arcydzieła architektonicznego. Parę przekonuje nowoczesny wystrój
i bezpieczeństwo mieszkania, o które dba zaawansowane
technologicznie specjalne programowanie zintegrowane z aplikacją na
smartfona. Kolejna jest Jane, która po przeżytej traumie –
urodzeniu martwego dziecka stawia na „nowy początek” w nowym,
pięknym wnętrzu. Dwie z pozoru zupełnie różne historie, jednak
coś je łączy. Kiedy Jane zaczyna dociekać, kim była poprzednia
lokatorka jej mieszkania, akcja na dobre zaczyna się rozkręcać.
„Lokatorka”
to trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Naprzemienna
narracja dwóch bohaterek – lokatorek naprawdę ma sens w przypadku
tej książki. Na przemian poznajemy perspektywę dwóch kobiet –
jednej z przeszłości, drugiej z teraźniejszości. Miejsce akcji
pozostaje niezmienne. Dreszczyku emocji dodaje myśl, że każdy
zakątek tego pięknego wnętrza kryje w sobie jakieś tajemnice.
Krótkie rozdziały trzymają w napięciu i sprawiają, że
książkę czyta się niezwykle szybko. Autor dość dobrze
oddaje sposób myślenia obu bohaterek, ich problemy i niekiedy
spaczony ogląd rzeczywistości – jak to przystało na dobry
thriller psychologiczny. Z każdym rozdziałem zbliżamy się nieco
bardziej do odkrycia tajemnicy, a kiedy to się staje, może nie ma
wielkiego zdumienia, ale wszystko zamyka się w zgrabną całość.
Do mnie trafiła ta historia, bardzo podobało mi się też
uchwycenie roli technologii w kształtowaniu poczucia bezpieczeństwa,
a także obsesyjne dążenie do perfekcji.
Pamiętacie poprzednią recenzję, w której pisałam o „Bad mommy. Zła mama”?
Nie sposób nie porównywać tych książek. Zbieżność
gatunkowa i czasu premiery sprawiły, że obie pozycje wspięły się
na szczyty list bestsellerów. Co je łączy? Przeprowadzka, motyw
macierzyństwa, socjopaci, problemy psychiczne i pierwszoosobowe
narracje. Jeśli miałabym jednoznacznie ocenić, która z tych
książek jest lepsza, byłoby to bardzo trudne. Choć postać
psychopatki jako głównej bohaterki „Bad mommy. Zła mama”
wydaje mi się lepiej skonstruowana, a jej historia bardziej realna,
o tyle „Lokatorka” może się poszczycić lepszym tłem:
niezwykły apartament, wszechobecna technologia i tajemniczy
Gospodarz – oprogramowanie, które dostosowuje funkcje mieszkania
do nastroju i potrzeb mieszkańców. No czyż nie brzmi to niezwykle?
No i jednak rozwiązanie tajemnicy z „Lokatorki” jest dla mnie
znacznie lepszym zakończeniem, niż propozycja Pani Fisher w „Bad
mommy. Zła mama”. Tak czy owak polecam lekturę obu i
wyrobienie sobie własnego zdania na temat tego, która z nich jest
lepsza. A może już czytaliście obie? Jeśli tak, to koniecznie
dajcie znać, która podobała Wam się bardziej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz