Na
książkę Śmierć samobójcy Mariusza Koperskiego ze
znamiennym podtytułem Zakopiańska powieść kryminalna
trafiłam przypadkiem kilka miesięcy temu w sieci. Dość dziwne
wydało mi się, że debiutancka (i zdaje się jedyna) powieść Pana
Koperskiego wydana pod koniec 2015 roku jest zupełnie nikomu
nieznana. Postanowiłam dać szansę tej książce, choć zwykle nie
sięgam po takie czytelnicze zagwozdki, ale czy było warto?
Śmierć
samobójcy to klasyczny kryminał, którego akcja toczy się w
Zakopanem. Gdy ginie dziennikarz Jan Rylski, (prawie) wszystko
wskazuje na samobójstwo. Szybko jednak okazuje się, że śmierć
dziennikarza stanowi zagadkę, którą trzeba rozwiązać. W sprawę
angażuje się zakopiański komisarz wraz z tajemniczym pułkownikiem
z Warszawy. Prowadzone śledztwo
wciąga i intryguje. Nie
jest to może skomplikowana konstrukcja, rozwiązanie sprawy nie
zwala z nóg, nie ma też zbyt wielu opcji typowania winnego podczas
czytania powieści, ale można miło spędzić czas oddając się
lekturze.
Sprawę
prowadzi komisarz Tomasz Karpiel (czy można znaleźć bardziej
zakopiańskie nazwisko?!), a akcja toczy się w Zakopanem. Podczas
przesłuchiwania świadków mamy trochę podhalańskiej gwary i
namiastkę góralskiej mentalności (w śladowych ilościach). Gdzieś
w międzyczasie zaczyna wiać halny, a bohaterowie przemieszczają
się pomiędzy kilkoma zakopiańskimi ulicami. I to by było na tyle
związku z zakopiańską powieścią kryminalną. Zabrakło
tam tego, co w Zakopanem najlepsze – Tatr, górskich szlaków i
głębszego przyjrzenia się „góralskości” górali.
Śmierć
samobójcy nie jest to wybitne
dzieło polskiej literatury. Jako kryminał daje radę, ale czuję
niedosyt jeśli chodzi o określenie go
mianem zakopiańskiej powieści, bo tego Zakopanego było tam po
prostu za mało. Mimo, że zadbałam o odpowiednie okoliczności
czytania tej powieści – zabrałam ją na urlop w Tatry, to po
prostu nie zaiskrzyło. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam poczucia, że
zmarnowałam czas czytając tę książkę, bo to nie jest słaby
kryminał. Śmierć
samobójcy to niezły kryminał, ale ja oczekiwałam od niego czegoś
więcej. Zwykle motyw
Tatr lub gór sprawia, że nieco zawyżam ocenę książki, bo nawet
jeśli w fabule są niedociągnięcia, to tatrzański klimat
rekompensuje mi to i i tak jestem szczęśliwym odbiorcą. Tutaj
niestety tak się nie zadziało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz