Pierwszy raz od
dawna zupełnie spontanicznie sięgnęłam po książkę: nie
sprawdzając wcześniej jej recenzji, nie zdobywając o niej choćby
szczątkowych sytuacji. Trafiła w moje ręce tylko dlatego, że gdy
pożyczałam od Ani inną książkę, tę miała akurat przy sobie.
Pierwszy raz przeczytałam książkę blogera nie mając pojęcia o
istnieniu bloga. Sięgnęłam po nią zaczynając weekend, mimo że
mam rozpoczęte dwie inne książki i okazało się, że to dokładnie
to, czego mi trzeba było!
„Slow life.
Zwolnij i zacznij żyć” to poradnik pozwalający nie tyle zwolnić,
co zacząć żyć swoim rytmem i w zgodzie ze sobą (tak, razem ze
wszystkimi swoimi dziwactwami). Z lektury dowiecie się jak poukładać
swoje życie, żeby czerpać z niego codzienną przyjemność.
Nie ma nic złego w
tym, że ciągle poszukujemy tego, co sprawia nam największą
przyjemność, albo w tym, że odmawiamy gdy nie mamy na coś ochoty.
Istotą slow life, jak dowiadujemy się z lektury jest to, aby
uważnie i z pełnym zaangażowaniem podchodzić do naszych zadań. W
czasie pracy pracować, w czasie jedzenia jeść koncentrując się
na smaku, odpoczywać w czasie przeznaczonym na odpoczynek, a w
relacjach z ludźmi być obecną i ciekawą innych.
Jak sama autorka
zauważa nie ma żadnych magicznych metod na wzięcie się w garść.
Nie ma cudownego sposobu na to, aby przestać odkładać wszystko na
później, albo żeby zacząć żyć w zgodzie ze sobą. Nie istnieje
też łatwy sposób na poukładanie swojego życia tak, by wszystko w
naszym życiu wskoczyło na swoje miejsce i zmiany na lepsze przyszły
same rozpoczynając tym samym nasze idealne PRZYSZŁE życie. Jeśli
jednak po lekturze tej książki zadamy sobie kilka trafnych pytań
(a właściwie podczas lektury, bo autorka proponuje ciekawe zestawy
ćwiczeń do samodzielnej realizacji, które pozwolą nam dowiedzieć
się czegoś o sobie) i zaczniemy postępować w zgodzie ze sobą i
swoim rytmem, to będzie nam po prostu lepiej, radośniej.
Autorka omawiając
kolejne obszary życia wskazuje wiele przykładów. Ponieważ jest
blogerką, gro z nich odnosi się do blogowania, twórczości i bycia
online. Myślę, że to te treści okażą się dla mnie najbardziej
użyteczne. Poza tym, czytanie książek znajduje się na szczycie
małych przyjemności autorki (na drugim jest dobre jedzenie,
przypadek? ;-) ). Odnośnie samego czytania, tego co czytać i jak
podchodzić do nowości wydawniczych autorka też ma swoje zdanie.
Wiecie co jest
jednak najważniejsze? To, że do szczęścia naprawdę niczego
nam nie brakuje. Nie potrzebujemy żadnych specjalnych gadżetów,
które dobrze wyglądałyby na instagramie, nie musimy być lepsi,
mądrzejsi, bogatsi. Ważne jest to, aby nauczyć się celebrować
codzienność, przestać odkładać życie na jutro (a raczej na
drugie życie, skoro to „jutro” trwa wiecznie).
Autorka z
wykształcenia jest socjolożką. Daje się to odczuć już od
pierwszych rozdziałów :-) Coraz częściej przekonuję się, że
jednak socjologia to stan umysłu. Bardziej lub mniej
świadomie przedstawia różne zjawiska społeczne. Dla mnie w
większości to nic odkrywczego, raczej odświeżenie wiedzy z
zakresu socjologii i psychologii społecznej, ale podoba mi się
popularyzowanie wiedzy naukowej i wplatanie jej w praktyczne porady
dotyczące życia codziennego.
Idzie wiosna, pora na radość! :-)
Ja pierwszą jej książkę kupiłam i czytałam, nie wiedząc o istnieniu bloga ;)
OdpowiedzUsuń