Kiedy czytałam
zapowiedź „Czarnej trasy” pomyślałam, że jest to idealna
pozycja dla mnie. Kryminał, w którym mamy do czynienia z
morderstwem, górskim klimatem i ciekawie zarysowanym tłem
społecznym. Czyż nie brzmi to jak książka pisana na moje
specjalne zamówienie? Ano brzmi. A jak było w rzeczywistości?
„Czarna trasa”
to pierwsza część serii „Śledztwa Rocca Schiavone”. Antonio
Manzini stworzył bardzo wyrazistego głównego bohatera. Rocco
Schiavone urodzony Rzymianin trafia do Doliny Aosty, do alpejskiego
miasteczka, gdzie śnieg, gdzie góry i gdzie zimno (bardzo zimno!).
Gdzie pogoda nie pozwala chodzić w ukochanych Clarksach tylko trzeba
sprawić sobie ciepłe obuwie (obrzydlistwo), a do tego wszystkie
trafia się taki upierd jak morderstwo i w ogóle trzeba coś robić
i wszyscy czegoś chcą i zakłócają święty spokój. Tak,
osobowość komisarza (pardon, wicekwestora) bardzo przypadła mi do
gustu. Rocco jest królem upierdliwości, arogancji i ironii. Ma swój
system wartości i nie za bardzo przejmuje się innymi. A do tego
jest bardzo skutecznym śledczym.
Jak na kryminał
przystało mamy także zbrodnię, a zatem trzeba rozwiązać
klasyczną zagadkę – kto i dlaczego zabił. Fabuła dotycząca
badanej sprawy jest dosyć prosta, nie ma w niej zbyt wielu
zawiłości. Autor zgrabnie jednak prowadzi akcję co i rusz
podrzucając wskazówki. Fabułę wzbogaca kilka naprawdę dobrych,
niewymuszonych dialogów (ostrzegam, że nie brakuje przekleństw,
ale są potrzebne!). Dzięki temu, książkę można przeczytać
bardzo szybko traktując ją jako rozrywkę na
weekend.
To, co najbardziej
mnie ujęło w „Czarnej trasie”, to (wyjątkowo) nie górski
klimat, mróz, śnieg i oblodzone zbocza gór, a zgrabna opowieść o
włoskim społeczeństwie i włoskim temperamencie. Poza tym mamy
małe alpejskie miasteczko, w którym każdy zna każdego a większość
jest spokrewniona. Z własnego doświadczenia zapewne wiecie jakie to
niesie ze sobą komplikacje!
Jak dla mnie
wydarzenia mające miejsce w całej tej historii stanowią pretekst
do obnażania i wyśmiewania słabostek Włochów.
Co ciekawe,
największym odkryciem jest dla mnie to, jak wiele wspólnego mamy
jako naród z Włochami. A choćby stosunek do instytucji publicznych
i administracji. Wątek społeczny zatem zdecydowanie na plus.
Jestem bardzo
ciekawa w jakim kierunku pójdą kolejne części z serii. Przez dość
krótką formę, miałam wrażenie jakbym oglądała odcinek serialu
kryminalnego: jest główny bohater i pokrętna fabuła z nim
związana (w pierwszym odcinku oczywiście nie dowiadujemy się
wszystkiego) i jest sprawa do rozwiązania. Zagadka morderstwa
zostaje rozwiązana, natomiast kim jest i jakie tajemnice skrywa
Rocco pewnie jeszcze długo będzie owiane tajemnicą.
PS. Książka przez
jej zimowy charakter idealna na zimowe, mroźne wieczory, gdy za
oknem śnieg i ziąb! Mnie na czytaniu przyłapała wiosna, ale ponieważ szczerze ją wielbię muszę jej to wybaczyć ;-)
Zastanawiałam się i zastanawiałam nad tą książką. Zachęciłaś mnie! Kupuję!😁
OdpowiedzUsuń