Wiecie,
że od wydania w Polsce „Zmierzchu” mija w tym roku 10 lat?
Możecie się ze mnie śmiać, ale ta seria wciągnęła mnie zanim
jeszcze zrobiło się o niej głośno za sprawą wchodzącego do kin
filmu. Trzymająca w napięciu akcja, pierwszoosobowa narracja,
wampiry i wątek miłosny sprawiały, że mimo że nie była to
literatura wysokich lotów, mile wspominam spędzony czas na lekturze
całej serii.
Dlaczego
o tym piszę? Bo czytając „Nieuniknione” czułam się jakbym
cofnęła się w czasie i znowu miała te -naście lat, a książka
powinna spodobać się wszystkim fanom „Zmierzchu”.
„Nieuniknione”
to pierwsza część serii Przeczucia. Kiedy Evie rozpoczyna studia,
poznaje niezwykle przystojnego chłopaka. Zaczyna odczuwać motyle w
brzuchu (dosłownie!) za każdym razem, kiedy ten jest w pobliżu. W
tym samym czasie zaprzyjaźnia się z innym pierwszoroczniakiem i
szybko zaczyna iskrzyć między tym dwojgiem. Wkrótce Evie dowiaduje
się o istnieniu istot pozaziemskich, a sama okazuje się być
połączeniem człowiekiem i anioła, czyli czymś absolutnie
wyjątkowym. Co prawda nie spotkamy tu wampirów ani wilków, ale
inspiracja Zmierzchem jest wręcz namacalna. Kreacja głównych
bohaterów, nadprzyrodzone moce, motyw zakazanej miłości, czy
rozdarcie głównej bohaterki pomiędzy dwoma chłopakami sprawiają,
że na początku miałam poczucie, że „to już było”. Na
szczęście autorka szybko poszła własną ścieżką tworząc
niezwykły klimat nasycony emocjami i kipiący pożądaniem (choć
bardzo grzecznym).
Świat
stworzony przez autorkę, a przede wszystkim jego pozaziemskie
aspekty przyciągają i hipnotyzują. Walka dobra ze złem, nieba z
piekłem od zawsze intryguje i wywołuje niezwykłe napięcie.
Poznając kolejne aspekty świata aniołów czekałam, aż do akcji
wkroczą Sam i Dean z Supernatural. Pasowaliby idealnie i pewnie
chętnie służyliby pomocą ;-)
Akcja
książki szybko się rozkręca i trzyma w napięciu, a ostatnie
rozdziały czyta się jednym tchem. To połączenie horroru i
romansu adresowane raczej dla młodszego odbiorcy. Może nie umarłam
ze strachu czytając „Nieuniknione”, ale dreszcz emocji i
zaciekawienie zostało przez autorkę skutecznie wzbudzone.
Dojrzałość, odwaga i bystrość głównej bohaterki sprawia, że
łatwo ją lubić, dlatego chętnie poznam dalsze losy Evie i jej
przyjaciół.
Może
jestem za stara na takie książki, może ta lektura nie wniosła
niczego wartościowego w moje życie, a niektóre motywy wydawały mi
się zbyt… odjechane (no bo nijak nie potrafię wyobrazić sobie
anioła, który ma skrzydła.. motyla!), ale ważne jest to, że mam
ochotę sięgnąć po kolejną część. Idealnie się składa, bo
ledwo wczoraj skończyłam czytać „Nieuniknione”, a już dziś
dotarł do mnie przedpremierowy egzemplarz „Intuicji”.
Czekam, więc na recenzję drugiej części :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuń